Prezydent Lech Wałęsa pisze w emocjonalny sposób (pisownia oryginalna): "Wzywam, więc Pana albo Pan mnie przeprosi publicznie za publiczne obrażania ze złamaniem Prawa albo oddam Pana pod Sąd międzynarodowy. Posiadam wszystkie możliwe wyroki sądowe i zaświadczenia instytucji, że nie współpracowałem ze służbami. Wyroki są ostateczne minęły wszelkie terminy do ich podważania".

     W dalszej części wpisu prezydent Wałęsa nawiązuje do książki profesora Sławomira Cenckiewicza. W napisanej wspólnie z Piotrem Gontarczykiem monografii "SB a Lech Wałęsa: przyczynek do biografii" naukowiec powołując się na szereg dokumentów, dowodził, że prezydent Wałęsa był agentem SB. W przeszłości prezydent Duda powoływał się na tę właśnie książkę.

     Naukowcy od dawna prowadzili nad tym badania. Przecież ukazała się książka pana dr. Cenckiewicza i pana dr. Gontarczyka na ten temat i już przecież chyba wtedy dla wszystkich, którzy czytali tę książkę, opartą na bardzo twardych dowodach, jasne było, jakie są fakty i jaka jest prawda - mówił Andrzej Duda kilka miesięcy temu.

    "Cenckiewicz powinien odpowiadać z urzędu i nie tylko za karygodne łamanie prawa i zasad. Był pracownikiem Państwowym, kiedy pisał tego gniota za podatników pieniądze. Znał wyrok sądu znał zaświadczenie instytucji, w której pracował i napisał książkę i głosił odwrotne stanowisko. To jest nieprawdopodobne nie mogłoby się zdarzyć w państwie PRAWA" - pisze dzisiaj Lech Wałęsa.
Były prezydent kończy swój tekst mocnym akcentem: "Nie miałem nic wspólnego ze współpracą Poderwaliście mi autorytet. Poniżyliście mnie wobec świata. Lech Wałęsa".
     
     Oliver Stone wygląda na przytłoczonego. Jest maj 2015 roku, znajdujemy się w Monachium w przeddzień zakończenia zdjęć do dramatu o Edwardzie Snowdenie. Na lunchu eżyser sprawia wrażenie pełnego niepokoju i zmęczonego, ma ciężko opadające powieki, zgarbione ramiona, wydaje się, jakby uszła z niego cała energia.

     Gdy wypłynął pomysł filmu o Snowdenie, on był mu bardzo przeciwny, wyjaśnia. Ale później, acz powoli i niechętnie, dał się wciągnąć. Dziś zdaje się, że reżyser żałuje tej decyzji. Wynikły problemy z finansowaniem filmu, ze znalezieniem dla niego dystrybutorów, wreszcie ze sportretowaniem czegoś równie monotonnego jak cyberświat, który zamieszkuje Snowden. – Reżyser powinien mówić, że wszystko idzie wspaniale – zauważa z rozdrażnieniem. – Tymczasem każdy dzień na planie potencjalnie grozi katastrofą. Codziennie liczę, że wszystko się uda, ale prawda jest taka, że ta praca to ciężka harówka od początku do końca. Jak karczowanie lasu. Nie jest łatwo. Nigdy nie było łatwo.
Lorem ipsum ina todo sectas una vienna. Lorem ipsum ina todo sectas una vienna. Lorem ipsum ina todo sectas una vienna.Lorem ipsum ina todo sectas una vienna.Lorem ipsum ina todo sectas una vienna.